Przejdź do treści

Ratuszowe Nikifory

Niektóre panie radne usiłują nieustannie przybierać apetyczny wygląd. Jednakże przy dokładniejszych oględzinach i pewnej wiedzy o ich życiu in…, in…, już wiem, intelektualnym, bez większego trudu można odróżnić, która z nich to krzak jeżyny, a która to wilcza jagoda

 „Panie! Najmędrszy z profesorów! Chciej przyjąć wniosek mój paniczny: Zachowaj nas od Nikiforów. W dziedzinach pozaartystycznych! Niech żyją wolni i szczęśliwi. Niech rzeźbią lub malują jaja. Lecz niech naiwny prymitywizm po innych pionach się nie szlaja”.

(Andrzej Waligórski – „Modlitwa Laika”- fragment)

Nikiforyzm, jak doskonale urzędnicy wszystkich szczebli i politycy wszelkiej maści wiedzą to – zajmowanie się czymś bez przygotowania zawodowego; samouctwo, amatorstwo i dyletanctwo.

Nasi kłodzcy urzędnicy, a już szczególnie niektórzy członkowie Rady Miasta, mając powyższą prawdę na uwadze postanowili z racji braku wykształcenia i, co z tego faktu wprost wynika, odpowiednich kwalifikacji, postawić zasłonę dymną i udawać, że swoje obowiązki pełnią lepiej, niż ich poprzednicy, choć prawdę mówiąc, poprzednicy i oni, to od lat, ta sama polityczna kamaryla. Zjednoczona, w swojej społecznej misji grupa dworzan, którzy doradzając, dzisiaj burmistrzowi Michałowi, a wcześnie Bogusławowi Szpytmie, snują pozbawione polotu infantylne intrygi i uprawiają siermiężną politykę za skutki, której nie ponoszą najmniejszej nawet odpowiedzialności.

Z odrobiną satysfakcji w duszy i dumy w sercu, muszę jednak nadmienić, iż niektórzy panowie Radni, są cholernie męscy i wiernopoddaństwa, nic a nic, się nie wstydzą. To fakt bezdyskusyjny. Mnie jednak ciekawi, kto tak naprawdę podtrzymuje im portki i wymienia pampersy. Chyba nie Burmistrz? Michale to nie Ty. Prawda?

Natomiast, niektóre panie radne usiłują nieustannie przybierać apetyczny wygląd. Jednakże przy dokładniejszych oględzinach i pewnej wiedzy o ich życiu in…, in…, już wiem, intelektualnym, bez większego trudu można odróżnić, która z nich to, krzak jeżyny, a która to, wilcza jagoda.

Pośród części kłodzkiego ludu panuje krzywdząca i niesprawiedliwa opinia, że od radnych Zdzisława Dudy, Damiana Ślaka, Zbigniewa Nowaka, Adama Kwasa oraz pań pięknie powabnych przez, co w Radzie stanowczo zasiadających, Anety Łosiewicz i Zdzisławy Górskiej, zwanej pieszczotliwie przez zazdrosne sąsiadki i wierne, aż po grób przyjaciółki, nie wiedzieć czemu, fioletową, oraz kliku innych zniewalających swoim czarem niewiast, nie można wymagać logiki i konsekwencji w podejmowanych przez nich zadaniach, czy jak sami swoje czyny określają, w realizacji inteligentnych społecznie projektów.

Otóż nie zgadzam się zdecydowanie z tą, coraz bardziej powszechną tezą. Radni owi i owe Radne, posiadają niezwykłą, jak na Radnych oczywiście, sprawność umysłową. Mogą to autorytatywnie potwierdzić obrońcy praw zwierząt, którzy, jak na razie nieskutecznie, domagają się, aby szympansy miały takie same prawa, jakie społeczeństwo przyznajemy dzieciom.

Poza tym, po co im, konkretna wiedza. Przecież ludzka wiedza jest tylko wiedzą ludzką, a świat jest pełen niezliczonych form życia, które o życiu swoje wiedzą i całkiem nieźle w nim sobie radzą. Na przykład takie koguty z premedytacją okłamują kury. Podobnie jak politycy z wyrachowaniem okłamują swoich wyborców. Kury i koguty nie kończyły żadnych szkół, ani nawet kursów w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego i jakoś sobie w życiu dają radę. Przynajmniej do chwili, nim dobrzy ludzie poderżną im gardło. Z politykami, zwłaszcza lokalnymi, czyli pół politykami, bywa różnie.

A mówiąc już zupełnie poważnie, skoro lampy, pochodnie i świece, że o żarówkach energooszczędnych już nie wspomnę, zapewniają ludzkości światło, to, dlaczego infantylna jasność umysłów owych radnych nie może, nam kłodzczanom, opromienić drogi ku świetlanej przyszłości. Może. Prawda, że może?

Przykładem takich iluminacyjnych działań kłodzkiej ratuszowej władzy, jest projekt budowy parkingu na Nowym Świecie. (fot1) Dwa wybitne kłodzkie Nikifory, Zdzisław i Damian, walczą o ten parking jak nie przymierzając młode lwy z powieści Irwina Shawa, ujawniając przy tym, w odróżnieniu do bohaterów wspomnianej powieści, tylko najgorsze cechy ludzkie. Serwilizm, hipokryzję i bezdenną głupotę. Wiedząc o wskazanych przez prokuraturę nieprawidłowościach w kwestii przygotowania przez Miasto tej chorej inwestycji, posunęli się do tego aby, zapewne na rozkaz Burmistrza, nękać swoimi osobistościami protestujących mieszkańców strasząc ich bełkotliwą opowiastką, że sprawa budowy jest już definitywnie przesądzona.

Krynicki Nikifor był polskim malarzem prymitywistą, którego dzisiaj świat sztuki, uznaje za jednego z najwybitniejszych prymitywistów. Nasi lokalni i nie tylko lokalni politycy, mają w swoich organizmach więcej prymitywnych pierwiastków, niż stu Nikiforów razem wziętych, a mimo to, wybitni nie są. No, może na polu głupoty – to i są. Nikifor, przez większość swojego życia, był uważany za upośledzonego psychicznie kalekę. Między innymi, dlatego, że mówił bełkotliwie.

Nasi politycy, którym w przeciwieństwie do Nikifora brakuje talentu do czegokolwiek, swoje nieskażone racjonalną myślą prawdy wygłaszają zazwyczaj bełkotliwie. A mimo to, uważają siebie za ludzi o nienagannym zdrowiu psychicznym i, co ciekawe, żądają od innych uznania tej absurdalnej tezy za prawdziwą.

Burmistrz Michał, porażony wirusem szyszkizmu (patrz w SJP – prymitywizm),  postanowił nie być gorszym rębajłom od szalonego Jana Feliksa ze Starej Miłosnej. Profesora nauk leśnych, którego cała profesorska wiedza poszła w las, gdzie na deser dojada ją obecnie kornik drukarz – uchodźca z Lasu Bawarskiego.

Michał, burmistrz nasz – jeszcze przez nikogo niezastąpiony, żadnej puszczy we władaniu swoim nie ma przez, co jest mu smutno, bo rąbać wszystko, zwłaszcza to, co żyje, bardzo lubi. Aby swój smutek ukoić postanowił zatem, wespół w zespół z Damianem, Zbyszkiem, Anetą, Zdzisławą i Zdzisławem, w coś sobie rąbnąć. Wybór padł na Nowy Świat. (fot 2)Ciężko myśląc, radzili, radzili i w końcu uradzili, przy entuzjastycznym wsparciu pozostałych członków Rady Miasta, aby wyrżnąć w pień trochę drzew i krzewów w największym kłodzkim parku i wybudować na miejscu drzewnej mini rzezi śliczny parking dla osobówek i autobusów, które będą bączyć świeżymi spalinami prosto w nosy mieszkańców okolicznych domostw. Szczególnie starannie trując mieszkańców z ulicy Nowy Świat. Mieszkańcy protestują a burmistrz Michał Piszko, czyni heroiczne wysiłki intelektualne, aby wmówić im, że ich zgoda na budowę parkingu będzie heroicznym aktem poświęcenia się na rzecz pozostałych mieszkańców Kłodzka. Pan Burmistrz twierdzi, że im więcej rakotwórczych spalin łykną mieszkańcy Nowego Świata, tym zdrowsi będą pozostali obywatele Kłodzka, którzy Burmistrzowi tej wspaniałomyślności nie zapomną i jesienią przyszłego roku wdzięczność przy urnach wyborczych okażą.

Wirus szyszkizmu sprawił, że atrofia mózgów, Burmistrza i Radnych postępuje szybciej, niż kornik drukarz zżera drzewa w Puszczy Białowieskiej. Na wskutek tej atrofii, zapomnieli lub w ogóle pojęcia nie mają, że naszej ukochanej Matce Ziemi, ponad cztery miliardy lat zajęło wytworzenie drzew. Ratuszowi ignoranci nie mają zapewne pojęcia, iż drzewo jest szczytowym osiągnięciem w łańcuchu gatunków. Idealną żywą rzeźbą. Drzewa opierają się prawu ciążenia, ale są bezsilne wobec głupoty ludzkiej.  Drzewa to, jedyne żywe organizmy będące w ciągłym ruch w stronę nieba. Rosną niespiesznie ku słońcu, które karmi ich liście. Posiadają niezwykłą umiejętność przechwytywania światła. Energię tę magazynują i karmią się nią, zamieniając ją w tlen, drewno i liście. Wytworzony tlen, co nawet kłodzkie Nikifory powinny wiedzieć, niezbędny jest do życia. Natomiast liście rozkładając się do mieszanki wody, minerałów i materii roślinnej żywej, stopniowo tworzą nieodzowne dla życia gleby. O czym kłodzkie Nikifory mogą już nie wiedzieć.

W niezmiennie najpiękniejszej myśli o tym, że któregoś dnia w życiu publicznym, urzędniczym i politycznym, bałwanizm osiągnie poziom niderlandzkiej depresji.

Mirosław Rudziński – Gappa.

P.S.

Mamy tańsze i bardziej rozwojowe rozwiązanie problemu.